JOF03 :: 06 :: Yurikamome i Odaiba

15:33:00 MrJedi 0 Comments


Tak, wiem, powtarzam się, ale muszę to powiedzieć raz jeszcze: Tokio to niesamowita metropolia. Tutaj można mieć frajdę ze wszystkiego, nie tylko z miejsca, do którego zmierzasz, ale i z samej podróży. Tak, wiem, dla niektórych takie stwierdzenie brzmi co najmniej dziwnie - cieszyć się z korzystania z komunikacji miejskiej?! To jakaś paranoja! Może i tak, ale nie w Tokio. A oto jeden z najlepszych na to przykładów.

O tokijskiej komunikacji miejskiej już się nie raz rozpisywałem i zapewne będę się jeszcze nie raz rozpisywał, dlatego na razie odstawię ten temat na bok i skoncentruję się na jednej, magicznej nazwie: Yurikamome. Brzmi dziwnie? Niekoniecznie.

Co oznacza to słowo? Po japońsku oznacza ono dokładnie tyle, co "mewa śmieszka", czyli jest to nazwa jednego z gatunków tych wodnych ptaków, których w okolicach zatoki tokijskiej nie brakuje. I właśnie tutaj, pomiędzy strzelistymi budynkami, a tą samą zatoką, na wysokości kilku pięter, porusza się niezwykła kolejka miejska, zwana właśnie Yurikamome.

Co w niej jest takiego nadzwyczajnego, zapytacie? Jak zwykle pokrętnie i nieco może nawet złośliwie, odpowiem: musicie się nią przejechać sami, aby to naprawdę pojąć. Mam nadzieję, że ten właśnie odcinek naszej filmowej serii, choćby troszeczkę, choćby odrobinkę, pomoże wam zrozumieć moją fascynację tym przesympatycznym środkiem transportu.


Chociaż, nie. Nie pomoże. Tego trzeba doświadczyć samemu. Ja do dziś pamiętam swój pierwszy raz, gdy wsiadłem do tej kolejki, zupełnie nie spodziewając się tego, co mnie za chwilę spotka. To był mój pierwszy dzień w Tokio. Pamiętam jak przez kolorową mgłę, gdy zmęczony po podróży, pośpiesznie porzuciłem rzeczy w hotelu i poganiany czasem, popędziłem na stację, aby na drugim końcu miasta spotkać mych towarzyszy podróży. Dzień miał się powoli ku końcowi, niebo leniwie stawało się stalowoszare, znad zatoki napływał pachnący wiosną wiatr, a ja półprzytomny ze zmęczenia i naładowany niesamowitymi wrażeniami, pływającymi w morzu adrenaliny, niczego nieświadomy, wskoczyłem do wagonu kolejki Yurikamome. Po chwili pociąg ruszył przed siebie, a ja oniemiałym gajdzińskim wzrokiem, pochłaniałem błyszczące w zachodzącym słońcu oszklone budynki i odbijające się w spokojnej powierzchni wody przepięknymi odcieniami pomarańczy, chowające się za lustrem zatoki tokijskiej, słońce. - Boże! - pomyślałem chyba wtedy. - Co to za miejsce?! Co się właściwie stało?! A więc to tak wygląda Tokio o zachodzie słońca?! To jest po prostu... piękne. - Gapiłem się zauroczony, zatopiony i zakochany w grze ciepłych świateł, pędząc labiryntem pomiędzy budynkami, niczym w jakiejś nierealnej scenie, wyrwanej z obłędnie bajecznego filmu science-fiction. - W życiu piękne są tylko chwile - przypomniałem sobie wtedy słowa pewnej piosenki. - I to jest jedna z takich chwil. Tak cholernie wzruszających i zapadających w pamięci, wyjątkowych chwil, trudnych do opisania słowami. Chwil, które cię definiują i określają twoje miejsce na ziemi. Chwil, które zostaną z tobą do końca życia. Chwil należących tylko do ciebie. Chwil, które posiadają moc przemiany otaczającego cię wszechświata. - Witaj, Tokio - uśmiechnąłem się gdzieś w głębi siebie, zauroczony tym, co widzę. - Wiesz, co? Chyba się polubimy. - I chyba właśnie wtedy coś we mnie uległo nagłej i nieodwracalnej przemianie. Wysiadłem z pociągu już jako inny człowiek. Bo prawdziwa miłość dopada nas zawsze znienacka.

Yurikamome, oprócz samej trasy, która dostarcza tak fantastycznych wrażeń, ma jeszcze jednego asa w rękawie: nie ma maszynisty. Cała kolejka bowiem obsługiwana jest na odległość ze specjalnego "centrum sterowania", dzięki czemu pasażerowie mają okazję skorzystać z miejsc mieszczących się na samym początku składu i mogą obserwować swoją fantastyczną podróż z punktu widzenia osoby prowadzącej pociąg. I właśnie to chciałem wam między innymi pokazać na niniejszym filmie. Co prawda za dnia, bez zachodu słońca i innych romantyczno-uczuciowych dodatków, ale od czegoś trzeba zacząć. Usiądźcie zatem wygodnie i... ruszajmy w drogę!



W drugiej części filmu ujrzymy jedno z najpopularniejszych miejsc na wyspie/dzielnicy Odaiba z którego rozciąga się niesamowity (zwłaszcza wieczorami) widok na stojący nad zatoką Rainbow Bridge (Tęczowy Most) oraz kilka innych, znanych miejsc: miniaturową replikę Statuy Wolności, czy też charakterystyczny budynek Fuji TV.

Oczywiście sama Odaiba kryje w sobie o wiele więcej niespodzianek i to, co zobaczycie na naszym filmie, to - owszem - charakterystyczne i warte poznania miejsca, ale na pewno nie jedyne warte tu ujrzenia. I nie zdziwi chyba nikogo, jeśli dodam, że jeszcze tu wrócimy.


Niektórzy z was pewnie, patrząc na tę betonowo-industrialną dżunglę, będą się zastanawiać, co ja właściwie widzę nadzwyczajnego w tym miejscu? Ale uwierzcie mi (lub nie) - to miejsce jest warte bardziej wnikliwej penetracji, bo naprawdę potrafi zaskoczyć i dostarczyć wiele frajdy. Mamy zatem nadzieję, że nasz kolejny film również wam tej frajdy dostarczy. Miłego oglądania Odaiby. A przynajmniej, jej części.

0 komentarze:

...