JOF03 :: 10 :: 1 maja w Harajuku

19:00:00 MrJedi 0 Comments

Tegoroczne obchody pierwszomajowe mamy już za sobą, więc troszkę spóźniłem się z tym materiałem. Niemniej jednak mam nadzieję, że tak czy owak, docenicie oryginalność niniejszego filmu, który zresztą powstał zupełnie przypadkiem. Nie spodziewałem się bowiem, że wybierając się w pewne niedzielne popołudnie do tokijskiej dzielnicy Harajuku, natrafię na najprawdziwszy pochód pierwszomajowy. A jednak natrafiłem. I to - jak przystało na Japonię - z superbohaterami i wielkim robotem, tyle że w roli drugoplanowej.


To był w ogóle bardzo oryginalny dla mnie dzień w Harajuku, gdyż nie była to jedyna niespodzianka, na jaką wtedy natrafiłem (więcej piszę o tym w pierwszym tomie mojej książki), co również wkrótce znajdzie swoje odzwierciedlenie w kolejnych filmach z serii JOF.

Wspominając o Harajuku, najczęściej mówimy o modzie młodzieżowej: Takeshita Dori, moście Jingu i pojawiających się tam "przebierańcach", czy też znajdującej się nieopodal Omotesando, sławnej alei handlowej. Nie należy również zapominać o sławnym parku i świątyni. Tymczasem przed mój obiektyw wyskoczył kolorowy pochód, który choć na swój sposób, pasował do równie kolorowego, młodzieżowego klimatu tej dzielnicy, to jednak był dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Nie mogłem się przy tej okazji powstrzymać od nieco pokrętnych komentarzy, z góry więc proszę podczas oglądania filmu o wyrozumiałość i przymrużenie oka. -_^

Na poniższym filmie ujrzycie również migawki ze znajdującego się tuż obok stacji kolejowej w Harajuku, wielkiego parku Yoyogi, jednego z największych w Tokio. Zobaczcie, jak Japończycy spędzają wolny, niedzielny czas. To oczywiście jedna z bardzo wielu opcji, jaką daje Tokio - miasto niekończących się możliwości. A zatem: niech nam żyje pierwszy maja! Czy jakoś tak. Miłego oglądania.

0 komentarze:

Wrocławskie Hanami :: spotkanie pierwsze: wiśniówka-deszczówka

18:48:00 MrJedi 3 Comments

Gdy planowałem wrocławskie hanami na początku 2013 roku, nie sądziłem, że tegoroczna wiosna będzie aż tak kapryśna, przypominając raczej wyjątkowo deszczową jesień, aniżeli z utęsknieniem wyczekiwaną, słoneczną wiosnę. Gdy piszę te słowa półtora miesiąca po spotkaniu, za oknem nadal pada, a słoneczne dni zdają się występować tylko w ramach krótkich przerywników na reklamę prawdziwej, wiosennej pogody. Hanami, czyli podziwianie kwiatów - kwitnących kwiatów wiśni, to tradycyjne japońskie święto, które uzależnione jest od słonecznej pogody. Niestety, mimo przełożenia spotkania o tydzień, matka natura w ostatniej chwili odmówiła nam współpracy i zamiast planowanego słońca, lub opcjonalnie, lekkiego zachmurzenia, zafundowała nam prawdziwą ulewę. Nie było więc rady, musieliśmy w trybie natychmiastowym ewakuować się pod dach. No cóż, nie było to typowe hanami. Nie znaczy to jednak, że spotkanie należy zaliczyć do nieudanych.



Z zapowiedzianych około 250 osób, przybyła około 1/3, co akurat wystarczyło na zapełnienie niewielkiego lokalu, który opanowaliśmy w całości. Wiele z zaplanowanych atrakcji się nie odbyło, ale niektóre nie tylko udało się zrealizować, ale również odniosły one wśród "hanamowiczów" niemały sukces. Ot, chociażby mini cosplay, w którym główną nagrodą była butelka wybornej sake lub konkurs księgarni Matras, która m.in. ufundowała nam tomiki popularnych mang, nie wspominając już (o, a jednak wspomniałem) o zabawie w "Króla", która okazała się prawdziwym megahitem. Uczestnicy naszego spotkania udowodnili starą prawdę, że jakość zabawy zawsze zależy od nastawienia i dobrego towarzystwa. Byliście zatem najlepszym towarzystwem.

Działo się naprawdę wiele, a to, co ujrzycie na filmie, to - jak zwykle - telegraficzny skrót wybranych (uwiecznionych) fragmentów wydarzeń. Przepraszam też za panujący wokół półmrok (w rzeczywistości było jaśniej), lecz kamera, którą rejestrowano wydarzenie, nie była przystosowana do takich warunków, bo wszak i cała impreza miała odbyć się w promieniach słońca. W ramach bonusu, na końcu filmu, dodałem kilka ujęć nakręconych w Tokio podczas hanami w roku ubiegłym. Mam nadzieję, że dzięki temu zrozumiecie o co mi chodzi, gdy w filmie "marudzę", że nasze spotkanie, choć udane, to jednak nie jest "prawdziwym hanami". Niemniej jednak po czasie przyznaję, że samo wydarzenie było wielkim sukcesem i to dzięki Wam! Byliście wspaniali. Mam nadzieję, że tegorocznej wiosny i lata, będzie nam dane spotkać się jeszcze nie raz pod gołym, słonecznym, wrocławskim niebem (obserwujcie mojego Facebooka i Twittera!), aby porozmawiać o naszej wspólnej pasji, i nie tylko.



Chciałbym, aby spotkania z cyklu "Wrocławskie Hanami" wpisały się na stałe w program wrocławskich atrakcji i za każdym razem były większe i atrakcyjniejsze. Szkoda tylko, że ze względu na specyfikę tego święta, zawsze będziemy skazani na humory matki natury. Oby była dla nas w przyszłości jak najłaskawsza. Do zobaczenia!

Hanamowicze musieli się schronić przed deszczem pod pobliskimi drzewami. Było przytulnie.
MrJedi pod totorową parasolką.
Zdjęcie zbiorowe było prawdziwym wyzwaniem. Nie było szans, aby zmieścili się wszyscy.
Kapitan Jack Sparrow miał pieczę nad ostrym sosem chili i butelką sake. Jakoś to przetrwaliśmy.

3 komentarze:

...