Tym razem wybierzemy się do najbardziej tradycyjnej części Tokyo, czyli do dzielnicy Asakusa, która słynie między innymi ze sławnej na cały kraj świątyni Bogini Kannon. Nie jest to rzecz jasna jedyna atrakcja tej dzielnicy, choć sporą część prezentowanego tu filmu faktycznie zrealizowaliśmy na jej terenie. Jak zwykle, potraktujcie to jako wstęp, bo nie sposób przedstawić wyczerpująco wszystkich wartych uwagi atrakcji choćby tylko jednej tokijskiej dzielnicy w jednym filmie. Zapraszamy do wspólnej podróży do nowoczesnej Japonii przesiąkniętej historią.
Przy okazji tego filmu, chciałbym zwrócić Waszą uwagę na jeszcze jeden "szczegół", mianowicie - na ścieżkę dźwiękową. Jak zapewne zauważycie, tym razem jest ona nieco inna niż zazwyczaj. W czym tkwi różnica? W słowie "enka". Choć nie do końca.
Większość, zwłaszcza młodych ludzi, interesujących się muzyką japońską, koncentruje swoją uwagę głównie na dwóch obszarach: j-pop(ie) i j-rock(u). I słusznie, bo tam faktycznie japoński przemysł muzyczny ma najwięcej do zaoferowania (choć nie tylko tam). Warto się jednak rozejrzeć nieco szerzej, gdyż japońska muzyka kryje w sobie jeszcze jedną, sporą niespodziankę, z którą - jeśli słuchacie japońskiej muzyki popularnej - zetknęliście się już nie raz, być może nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
Oglądając prezentowany tu film, zwróćcie uwagę właśnie na muzykę, która leci w tle (a którą staraliśmy się, w miarę możliwości, dostosować mniej więcej treściowo do klimatu filmu). To nie jest współczesny j-pop, choć wiele ma z nim wspólnego. Utwory te, to (w większości) następca muzyki enka, nowa fala japońskiej muzyki popularnej zwanej kayōkyoku lub też "standardowym japońskim popem" i "popem ery Showa".
Jeśli chodzi o enka, ten gatunek sięga swoimi korzeniami XIX wieku. Jest to odmiana japońskiej muzyki ludowej, na której często bazowali pierwsi twórcy, nagrywający pierwsze utwory muzyczne w tym stylu. To właśnie w tych utworach (nie zawsze) występuje charakterystyczna modulacja głosu podczas śpiewania, zwana kobushi. Narodziny "standardowej" japońskiej muzyki popularnej - kayōkyoku, następcy enka, datowane jest na koniec lat sześćdziesiątych XX wieku, wtedy to właśnie (również) twórcy enka, inspirując się współczesną muzyką, stworzyli jej nową wersję - popularną muzykę opartą na zachodnim instrumentarium, z elementami tradycyjnej muzyki japońskiej. Japończycy starają się raczej oddzielać muzykę enka od kayōkyoku i uważają je za dwa różne gatunki, trudno jednak nie doszukiwać się tu pewnej analogii.
Enka to barwne muzycznie i treściowo, nastrojowe, pełne emocji utwory, w których treść jest równie ważna, jak i muzyka. Są to przeważnie nastrojowe opowieści/piosenki śpiewane przez kobiety, a ich treść najczęściej opowiada o niespełnionych uczuciach, rozstaniach, samotności i innych życiowych zawiłościach. Często w utworach tych używano tradycyjnych, japońskich dźwięków/instrumentów, aby podkreślić ich etniczne korzenie. W latach 1960-80, gdy enka zaczynała ustępować pola nowym trendom, w japońskim społeczeństwie, zwłaszcza wśród młodzieży, rodziło się zainteresowanie muzyką zachodnią. Młodzi twórcy zaczęli sięgać po zachodnie wzorce, aby ostatecznie stworzyć to, co dzisiaj nazywamy j-pop(em) i j-rock(iem) i tak mniej więcej na przełomie lat 80 i 90 XX wieku, enka na popularnej scenie muzycznej ustąpiła miejsca utworom typu kayōkyoku, które następnie stały się podwaliną dla dzisiejszego j-popu. Kayōkyoku kontynuowało w nowej formie tradycje muzyki enka, choć w innym brzmieniu, to nadal posiadało "japoński feeling"; j-pop natomiast, następca kayōkyoku, całkowicie odmienił oblicze japońskiej muzyki popularnej, czyniąc ją bardziej "zachodnią", niż japońską.
Jednak enka nadal jest inspiracją dla współczesnych twórców, którzy nie tylko się nią inspirują, ale wręcz ponownie nagrywają stare dobre przeboje w nowych wersjach. Żeby daleko nie szukać, podam chociażby: "X-Japan", czy "Acid Black Cherry" - ten ostatni ma ich w swoim repertuarze naprawdę sporo. Utwory kayōkyoku pojawiają się również w anime i nierzadko uważane są za czysty j-pop, gdy tymczasem są to często utwory stworzone w stuprocentowym duchu muzyki enka, a nawet zapożyczone oryginalne utwory z tego gatunku (patrz np.: ending "Kiki`s Delivery Service" - "Magiczna Poczta Kiki").
Celem tego wywodu nie było przedstawienie przemian japońskiej muzyki popularnej, gdyż to temat nadający się na książkę, lecz chodzi o zwrócenie Waszej uwagi na to niezwykłe i piękne zjawisko, które powoli gaśnie. Nie pozwólcie na to - enka oraz kayōkyoku to wspaniały świat cudownej, ponadczasowej muzyki, która mogłaby mieć jeszcze wiele do zaoferowania, gdyby tylko dostała drugą szansę. Zachęcam do poszukiwań.
Shibuya to niesamowita, tokijska dzielnica, pełna rozrywek przeznaczonych dla starszej młodzieży. To właśnie tu znajdziemy mnóstwo sklepów z najnowszą modą, wielkie ekrany na skrzyżowaniach, pełne muzyczno-reklamowych klipów, najróżniejsze i najmodniejsze rozrywki oraz sławną aleję pełną "love hotels". Mówiąc w skrócie - wspaniałe miejsce na piątkowy lub sobotni wieczór dla młodych ludzi, chcących dobrze się zabawić. Oczywiście, to nie wszystko, gdyż dzielnica ta kryje o wiele więcej niespodzianek, o których długo by mówić. W kolejnych filmach poświęconych dzielnicy Shibuya, będziemy się starali wszystkie te atrakcje Wam przedstawić.
Niniejszy film, który tu prezentujemy, nie ma na celu prezentacji wszystkich atrakcji dzielnicy Shibuya. Zresztą, byłoby to niemożliwe w tak krótkim czasie, chyba że w bardzo pobieżnym i telegraficznym skrócie, a nie o to przecież chodzi. Jak sam tytuł sugeruje, jest to po prostu spacer po ulicach Shibuya - i nic więcej. To tak na "dobry początek". Pewnego razu złapaliśmy za kamerę i - przy okazji dyskutując o różnorakich urokach Japonii - podążając najczęściej uczęszczanymi ulicami w centrum Shibuya, wybraliśmy się na (bardzo długi) spacer po tej oszałamiającej dzielnicy. Nasza wyprawa jak zwykle zaowocowała w wiele niezapomnianych wrażeń. Niektóre z nich (bardzo nieliczne) udało nam się złapać w obiektyw. Inne - czekają na swoją kolej. Naszym celem było przekazanie Wam klimatu panującego w tej dzielnicy. Mam nadzieję, że dzięki temu filmikowi, choćby w niewielkim stopniu, poczujecie atmosferę tego niezwykłego miejsca.
Wracając jeszcze do różnych atrakcji, w które obfituje Shibuya. Jedną z najstarszych, dostępnych tu niespodzianek, jest sławny pomnik Hachiko, o którym również będzie mowa w tym filmie. Na końcu naszej filmowej wyprawy, znajdziecie mały "tekstowo-muzyczny bonus", przedstawiający historię tego, wyjątkowego dla wszystkich Japończyków, zwierzaka. A dlaczego tak wyjątkowego? Przekonajcie się sami. Miłego oglądania!
Bardzo często otrzymuję zapytania, odnośnie różnych aspektów podróży do Japonii. Wśród wielu standardowych pytań, dotyczących kosztów, wyżywienia i temu podobnych spraw, pojawia się również kwestia miejsca, a właściwie - miejsc, które warto (należy?) odwiedzić, podczas pierwszej (przeważnie nie trwającej dłuższej niż 2 tygodnie) podróży do Kraju Kwitnącej Wiśni. Jakież zdziwienie pojawia się u pytającego, gdy moja odpowiedź jest zawsze bardzo krótka i precyzyjna - Tokyo!
Jak to, Tokyo? - Pada zdziwione pytanie. - Przecież w Japonii jest tyle rzeczy do zobaczenia. Jak można się ograniczać tylko do jednego miejsca, gdy cały kraj kryje w sobie tyle atrakcji?! Ja tu mam wypisane najważniejsze miejsca, które chcę zobaczyć, a i nawet w tak ogólnym spisie jest tego tak wiele! - I tutaj otrzymuję długą listę wspaniałości, jakie można odwiedzić w Japonii. - Owszem - odpowiadam. Zdaję sobie z tego sprawę. I WŁAŚNIE DLATEGO polecam na początek Tokyo.
Moi Drodzy, chcąc się wybrać do Japonii, zwłaszcza po raz pierwszy, musicie pamiętać o jednej, bardzo istotnej sprawie - nie dacie rady, choćbyście nie wiem jak się starali, zasmakować podczas 2-3 tygodniowego pobytu we wszystkim, co oferuje Japonia. Choćbyście nawet dysponowali walizką pieniędzy i prywatnym odrzutowcem. To po prostu nie ma sensu. Chyba, że nie zależy Wam na prawdziwym BYCIU w Japonii, a jedynie na zaliczaniu kolejnych punktów na liście.
Znam takie osoby, które w dwa tygodnie potrafiły przejechać pół Japonii, zaliczyć Tokyo, górę Fuji, przebieżkę po świątyniach w Kyoto, wypad do gorących źródeł, oceanarium na Okinawie i jeszcze kilka innych miejsc, połowę pobytu spędzając w środkach transportu, a drugą połowę - w biegu do tychże środków. I co? I nic. Wyjazd zakończył się na pokaźnej stercie zdjęć z wycieczki, ale w tym wszystkim zabrakło... samej Japonii - bo w szalonym pośpiechu, nie było na nią czasu. A wcale być tak nie musiało.
Tokyo to niesamowita metropolia, w której znajdziemy absolutnie wszystko: tradycję i nowoczesność, historię i współczesność, piękno natury i oszałamiający industrializm, wszelkie możliwe kuchnie i rozrywki - Tokyo to "Japonia w pigułce", którą naprawdę warto zażyć na dobry początek. Cudowne w tym mieście jest to, iż dzięki swojej wielkości i różnorodności, jest w stanie każdemu zaoferować absolutnie wszystko, wystarczy tylko wiedzieć, gdzie szukać.
Tokijskie dzielnice
Tokyo składa się z dzielnic, z których każda ma swoją unikalną specyfikę i jest swoistym mikro-światem. Każda z dzielnic tej niezwykłej metropolii "stargetowana" jest na innego odbiorcę, oferując inne rozrywki, inną kuchnię, architekturę, modę, itd. Mówiąc w skrócie, zależnie od tego, na co mamy ochotę, wybieramy się do innej dzielnicy, aby zaspokoić swe zachcianki. Nieważne, czy chodzi o jedzenie, rozrywkę, zakupy ciuchów, czy inne fanaberie. To miasto oferuje nam wszystko na złotej tacy - tylko się częstować. W połączeniu z najlepszą na świecie miejską siecią komunikacyjną, działającą z dokładnością co do sekundy i przerzucającą nas z jednej dzielnicy do drugiej w ekspresowym czasie, otrzymujemy możliwość obcowania ze wszystkimi aspektami Japonii, bez potrzeby spędzania lwiej części naszej podróży w środkach masowego transportu.
Opisanie wszystkich, choćby bardzo pobieżnie, atrakcji jakie oferuje nam Tokyo, jest tu niemożliwe, gdyż po pierwsze - to temat na (bardzo grubą) książkę, a po drugie - Tokyo jest wciąż zmieniającym się, żywym organizmem, w którym wciąż materializują się nowe idee. Jednak aby dać Wam wyobrażenie o niezwykłości tego miejsca, spróbujmy w (bardzo!) ogólnym zarysie, przyjrzeć się temu, co może nam zaoferować Tokyo w podziale na (niektóre) z najważniejszych dzielnic:
Akihabara zyskała sobie miano dzielnicy zdominowanej przez elektronikę i komputery. Jednak każdy fan szeroko pojmowanych gier konsolowych oraz mangi i anime wie, iż miejsce to również słynie z największego na świecie zagęszczenia tego typu usług i sklepów fanowskich. W dzielnicy tej można zarówno kupić towar z pierwszej ręki, jak i używany w doskonałym stanie - bez względu na to, czy będzie to elektronika, sprzęt konsolowy, manga, anime, czy wszelkiego rodzaju związane z tymi zagadnieniami gadżety.
Jeśli macie nieco zasobniejszy portfel i oczekujecie "przepychu elegancji", warto zwrócić uwagę na dzielnicę zwaną Ginza. Tutaj swoje placówki mają najbardziej uznane, światowe marki z każdej praktycznie branży. Ekskluzywne samochody, kosmetyki, moda, elektronika. Mówiąc w skrócie, Ginza to ekskluzywne zakupy, eleganckie restauracje i sklepy. Warto tu zajrzeć, nawet jeśli nie zamierza się robić żadnych zakupów.
W zupełnie inną stronę celuje dzielnica Harajuku, która zdominowana jest przez nastoletnią młodzież i ekstrawagancką, kolorową modę. W Harajuku mają swoje studia i sklepy uznani designerzy, którzy testują tu swoje nowatorskie projekty. Harajuku stało się centrum i symbolem nowego, światowego trendu w modzie młodzieżowej oraz szerzej pojmowanej modzie ulicznej, która w Japonii ma swój niepowtarzalny styl. Jednym z bardziej znanych, światowych propagatorów tego stylu, jest Gwen Stefani.
Młodzież powyżej 20 roku życia, koncentruje się w nie mniej sławnej dzielnicy - Shibuya. To miejsce ma również swój unikalny styl, modę i rozrywki. Tu również testuje się nowe trendy i rozrywki, choć już na starszej populacji japońskiej młodzieży. To również tutaj znajduje się sławna ulica z "hotelami miłości". Shibuya to absolutny punkt obowiązkowy podczas pobytu w Tokyo, a główne skrzyżowanie tej dzielnicy jest jednym z najczęściej pokazywanych ujęć we wszelkich filmach podróżniczych, dotyczących Japonii.
Wszyscy miłośnicy Japonii w bardziej tradycyjnym stylu, powinni koniecznie odwiedzić dzielnicę Asakusa, w której między innymi mieści się jedna z największych świątyń w kraju. Dodatkowo na głównej alei, prowadzącej do tejże świątyni, znajdują się stragany, na których możemy zakupić różnorodne pamiątki związane z Japonią. Asakusa to również doskonałe miejsce, by spróbować tradycyjnej, japońskiej kuchni.
Ueno to, na pierwszy rzut oka, dosyć nieciekawa dzielnica, ale tylko z pozoru. Nie znajdziemy w niej wielkomiejskiego splendoru wielkiej metropolii, ale za to dostaniemy w zamian bardzo "swojski" klimat. Jest to również okolica w której możemy najtaniej przenocować, najtaniej zjeść, a także zrobić najtańsze zakupy - na sławnym targu Ameyako. Ueno zasłynęło również jako "dzielnica artystów" oraz szczyci się największym zagęszczeniem tokijskich muzeów. Naprawdę warto poznać tę część Tokyo.
Shinjuku to z kolei "dzielnica nocnych rozrywek". Ulubione miejsce salarymanów, chcących utopić swe codzienne troski w kieliszku sake i chcących poszukać bardziej pikantnych rozrywek. Warto jednak odwiedzić Shinjuku również za dnia, chociażby ze względu na liczne domy handlowe i jeden z najpiękniejszych tokijskich parków.
O dzielnicy zwanej Roppongi, krąży wiele legend, zwłaszcza wśród gajdzinów. Roppongi zasłynęła w latach 80 jako "dzielnica w stylu zachodnim", posiadająca największe zagęszczenie obcokrajowców właśnie z zachodniej części świata. Roppongi to wspaniałe wieżowce, z których szczytów można podziwiać niezwykły widok Tokyo oraz miejsce, gdzie najłatwiej jest porozumieć się po angielsku. Mimo, iż Japonia (w tym Tokyo) jest niezwykle, wręcz ekstremalnie bezpiecznym miejscem, mówi się iż w Roppongi (prawdopodobnie ze względu na obecność dużej liczby gajdzinów) można "najłatwiej stracić portfel". Ale, jak wspomniałem - o tej dzielnicy krąży wiele legend.
Wyspa i jednocześnie dzielnica Odaiba, to miejsce, w którym skrajny industrializm znalazł swój dom. Można się tutaj poczuć jak w futurystycznym filmie sf, zwłaszcza że już sama podróż tutaj, może dostarczyć niesamowitych wrażeń wizualnych. Na Odaibę bowiem możemy dojechać niesamowitą linią kolejową zwaną Yurikamome, która (sterowana zdalnie z centrum kontroli) porusza się z gracją pomiędzy strzelistymi budynkami i zatoką tokijską na wysokości ok. 3 piętra. To właśnie ta dzielnica na jednym z filmów z Godzillą, zostaje zniszczona przez wielkie potwory. Niesamowite miejsce.
Powrócić do Tokyo
W bardzo ogólnym zarysie, to by było wstępnie na tyle. Do tematu na pewno jeszcze nie raz powrócimy, gdyż - jak już pisałem - jest to zagadnienie tak gigantyczne, iż nie sposób streścić go w kilku akapitach. Tokyo to niesamowita metropolia, w której nie sposób się nie zakochać. Panujący w tym mieście klimat jest jak swoisty narkotyk, który już po pierwszym zażyciu, zmienia nasz sposób myślenia na zawsze. Samo przebywanie w tym miejscu jest przygodą samą w sobie, nie mówiąc już o tysiącach atrakcji i tajemnic, jakie to miasto w sobie kryje. Wystarczy, że wybierzecie się do Tokyo tylko raz, a Wasze życie zmieni się nie do poznania. I już zawsze będziecie chcieli tam wracać. Ostrzegam.
Konwenty japońskiej popkultury i spotkania tematyczne (panele), które zazwyczaj mają na nich miejsce, to osobny, bardzo bogaty temat. Tego typu imprezy odbywają się na całym świecie, również w Polsce - i to już od kilkunastu lat. Ostatnim tego typu konwentem, na jakim gościłem, był wrocławski konwent "LOVE", który odbył się 13-14 lutego 2010 roku. Na wspomnianym konwencie miał również miejsce panel z serii "Japonia oczami fana", który to miałem przyjemność poprowadzić. Powyżej znajdziecie klip z konwentu i filmowy skrót panelu. Zachęcam również do obejrzenia tychże filmów na kanale YouTube w jakości HD w dużym oknie - wrażenia na pewno będą o wiele lepsze.
Jest coś takiego w estetyce japońskiego pisma, co powoduje, iż na widok japońskiej książki, czasopisma, czy innego wydawnictwa drukowanego, przechodzą mnie miłe ciarki po plecach. Uwielbiam te poukładane w pionowych rzędach znaczki, uzupełnione (bądź nie) grafikami, zdjęciami, itp. Gdy znajduję się w takich miejscach, jak pokazana tu dzielnica tokijska - Jinbocho, oczami wyobraźni widzę siebie, jako właściciela wielkiej posiadłości, której co najmniej połowę zajmuje biblioteka, mieszcząca tysiące książek; a w tym wszystkim ja - biegający po księgarniach w Tokyo i kupujący każdą książkę, która mi się spodoba, ładujący to wszystko na ciężarówkę i ustawiający na półkach swojej biblioteki. - Szalone? Bo ja wiem? Mnie to po prostu kręci. - Czy sami nie doznajecie podobnych wrażeń, gdy bierzecie do ręki np. japońskie czasopismo lub komiks? Jeśli tak, to uwierzcie mi - gdy odwiedzicie Japonię i traficie w tego typu miejsca jak Jinbocho, doznacie podobnych wrażeń.
Japońska kaligrafia i w ogóle, cały sposób myślenia Japończyków - narodu owładniętego "obrazkomanią", to zjawisko, obok którego trudno przejść obojętnie. Zwłaszcza, gdy samemu myśli się w podobny sposób. Japończycy ten sposób myślenia doprowadzili do perfekcji - uczynili z niego sztukę, która jest udziałem każdego mieszkańca tego kraju. Japończycy "myślą obrazkami" w każdej chwili swojego życia - cokolwiek by nie robili. W Japonii każda szanująca się firma ma swoją maskotkę, wszelkiego rodzaju broszury informacyjne wypełnione są mapkami i wszelkimi komiksowymi grafikami, Japończycy nawet mówią "językiem komiksu", gdyż wszelkiego rodzaju onomatopeje (słowa dźwiękonaśladowcze używane np. w komiksach) są częścią ich codziennego języka i stosowane są na równi z "normalnymi" słowami. Wiele czynności i przedmiotów nazywanych jest w Japonii właśnie za pomocą onomatopei. Czyż to nie fascynujące?
Jedną z rzeczy, która mi się najsilniej rzuciła w oczy, zaraz po wyjściu z samolotu, podczas mojego pierwszego pobytu w Japonii, to - niesamowita wręcz "sterylność" tego miejsca. Wszystko wyglądało w moich oczach tak, jak by nie było realnym światem, lecz jakąś makietą, planem filmowym w studiu, mającym za zadanie symulować rzeczywistość. Zaraz potem odkryłem, iż przyczyną tego stanu rzeczy jest japońska obsesja dążenia do doskonałości i maniakalna wręcz dokładność w wykonywaniu pewnych ustalonych czynności - zarówno tych związanych z obowiązkami zawodowymi, jak i tych zwykłych, w życiu codziennym. To naprawdę fascynujące zjawisko.
Japoński ślub, tradycyjna japońska ceremonia ślubna, jest jedną z tych rzeczy, w których wyjątkowo wyraźnie ujawnia się natura Japończyków. Każdy detal tej ceremonii jest ściśle określony, a nad każdym etapem czuwa inna ekipa, dbająca o każdy najmniejszy szczegół. I co znamienne, dotyczy to nie tylko organizatorów, ale i uczestników. Mam nadzieję, iż ten filmik choćby w niewielkim stopniu daje wyobrażenie o naturze tego zjawiska. A do tematu na pewno jeszcze wrócimy.
Sam z natury jestem perfekcjonistą, dlatego Japonia jest miejscem, w którym czuję się jak u siebie w domu. Uwielbiam perfekcyjny porządek i doskonałą organizację. Z drugiej strony szczerze wątpię, czy wytrzymałbym w japońskim systemie pracy, który jest tak dalece sformalizowany, iż nie daje - tak bardzo mi potrzebnej - swobody działania, jakiej potrzebuje każda osoba z twórczą naturą. Cóż, zawsze jest coś za coś.
DROGI WIDZU! Filmy, które oglądasz na tym blogu, publikowane są na DWÓCH kanałach YOUTUBE. Możesz je subskrybować, dzięki czemu będziesz natychmiast powiadamiany o każdej nowości! Kliknij na buttony poniżej i bądź na bieżąco!
Japonia oczami fana w The Japan Times
Japonia oczami fana trafiła na łamy The Japan Times.