Największy polski blog i video-blog poświęcony współczesnej Japonii: podróże, kuchnia, (pop)kultura, moda, trendy, ciekawostki, anime, itd. Oto Japonia widziana oczami jej miłośników.
poniedziałek, 30 grudnia 2013
JOF03 :: 17 :: Rikugien: miejski las
Zalane betonem Tokio na pierwszy rzut oka wydaje się być pozbawione zieleni, ale to tylko pozory. W całej stolicy Japonii zieleń wylewa się na każdym zakręcie, czy to w postaci wielkich i różnorodnych parków i ogrodów, czy też niewielkich ogródków, umieszczanych praktycznie wszędzie: w firmach, miejscach użyteczności publicznej, czy w prywatnych domach i mieszkaniach.
Jedną z oryginalniejszych opcji obcowania z naturą na jakie natkniemy się w Tokio jest Rikugien, powstały na przełomie XVII i XVIII wieku (oddany do użytku w 1702 roku) park krajobrazowy. Nie jest to typowy park, czy też ogród, jaki większość z nas kojarzy z Japonią. Przy pierwszym zetknięciu Rikugien wydaje się być podobny do zwykłego lasku, "dziko rosnącego" gdzieś nad jeziorem. I takie właśnie między innymi było zamierzenie jego twórcy: naturalność. Nie ruszając się z miasta, możemy natychmiast przenieść się na cały dzień w zielone leśne ostępy i podziwiać naturalnie piękne widoki, rozłożone wokół wielkiego jeziora. Gdy wchodzimy do parku, początkowo wszystko wydaje się chaotyczne i pozostawione bez opieki, jednak wystarczy zagłębić się w tym zielonym kompleksie, aby szybko dostrzec, jak wiele wysiłku wkładają opiekujące się parkiem ekipy ogrodników, aby nadać temu miejscu naturalny wygląd.
Nie będę się tutaj rozwodził nad historią, atrakcjami i stylem, jaki reprezentuje Rikugien, a po prostu zapraszam was na spacer po tym pachnącym lasem kawałku miejskiej zieleni. W końcu to właśnie do tego służą takie miejsca.
Jeśli interesują cię inne zielone miejsca w Japonii, jakie odwiedziliśmy z naszą kamerą, być może zechcesz również obejrzeć poniższe filmy:
• JOF01 :: 09 :: Hanami
• JOF02 :: 08 :: Sakura in the Night
• JOF02 :: 14 :: Wycieczka z duchami
• JOF02 :: 19 :: Naturalne parkowanie
• JOF02 :: short 06 :: Zielone Tokio i karas
• JOF03 :: 14 :: Asakusa
sobota, 14 grudnia 2013
JOF03 :: 16 :: Skowyt w ciemności
Nocne Tokio niezmiennie mnie fascynuje, czego dawałem już wielokrotnie wyraz w filmach i tekstach. Tym razem znowu wracamy na nocne uliczki Tokio, emanujące niezwykłym, wieczornym klimatem. Będzie to też wycieczka z lekkim przymrużeniem oka, a dlaczego, sami zobaczycie.
Należy tutaj podkreślić, iż zdjęcia do tego odcinka były kręcone w kwietniu 2011 roku, czyli kilka tygodni po sławnym trzęsieniu ziemi i tsunami, gdy Japonia borykała się z poważnymi problemami energetycznymi w związku z awarią elektrowni atomowej w Fukushimie. Owszem, praktycznie cała trzecia seria naszego filmowego cyklu była kręcona właśnie wtedy, ale w tym odcinku jest to wyjątkowo istotne. Poruszamy się bowiem po Tokio po zapadnięciu zmroku, co będzie rzutowało na to, co ujrzymy, a jednocześnie - czego nie ujrzymy. W owym okresie bowiem, dla oszczędności energii elektrycznej, wygaszano w stolicy wszelkie światła, służące wyłącznie ozdobie, pozostawiając tylko te niezbędne dla bezpieczeństwa i prawidłowego funkcjonowania metropolii. W efekcie tej sytuacji ujrzymy Tokio pozbawione swojego normalnego, niezwykłego nocnego blasku, zwłaszcza podczas podziwiania panoramy miasta z tarasu jednego z wieżowców w dzielnicy Roppongi. Jest to widok niecodzienny, ponieważ ujrzycie Tokio skąpane w mroku, co nadaje temu zjawiskowemu miejscu dodatkowego, urzekającego klimatu. Stąd też z góry przepraszam za chwilami nieco zbyt ciemne ujęcia, gdyż kamera którą wtedy kręciłem, nie była przystosowana do realizowania zdjęć w otoczeniu tak słabo oświetlonym. Mam jednak nadzieję, że dzięki temu odcinek ten dostarczy wam wyjątkowych doznań.
Na podsumowanie dodam, iż powyższy film powstał niejako "przypadkiem" i pod wpływem impulsu. Pierwotnie nie planowałem wykorzystywać przedstawionych tu ujęć, gdyż uznałem, że są zbyt jałowe, ewentualnie: nieco szalone w swej treści. Jednak po obejrzeniu tego materiału doszedłem do wniosku, że ma to swój klimat, postanowiłem więc ostatecznie podzielić się nim z wami. Tokio naprawdę jest (m.in.) właśnie takie: klimatyczne, tajemnicze i pełne niespodzianek. Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się to przekazać.
Przy okazji dodam, iż autor tytułowego "skowytu" (bynajmniej się nie naśmiewam i żywię wiele szczerego współczucia), którego ujrzycie na końcu filmu, pojawia się również w pierwszym tomie książki z serii "Japonia oczami fana". Natknąłem się na niego wielokrotnie, ale niewiele razy udało mi się to spotkanie zarejestrować kamerą. Oto jeden z wyjątków. Tacy ludzie również żyją w Tokio, choć jest ich stosunkowo niewielu. To właśnie mieszkańcy tworzą treść każdego miejsca i to zawsze oni są najbardziej interesujący, bo każdy z nich niesie ze sobą jakąś historię, historię swojego życia. A zatem, miłego spaceru po nocnym Tokio.
Spodobał ci się ten film? W takim razie być może spodobają ci się również podobne filmy z naszej serii:
• JOF02 :: 02 :: Itadakimasu Usagi-chan
• JOF02 :: 03 :: Tokyo Orange View
• JOF02 :: 04 :: Mamy talenty
• JOF02 :: 12 :: 007 Gejsza Gion
• JOF02 :: short 04-05 :: Nocna Akiba
• JOF03 :: 01 :: Love Hotels: hotele miłości
Należy tutaj podkreślić, iż zdjęcia do tego odcinka były kręcone w kwietniu 2011 roku, czyli kilka tygodni po sławnym trzęsieniu ziemi i tsunami, gdy Japonia borykała się z poważnymi problemami energetycznymi w związku z awarią elektrowni atomowej w Fukushimie. Owszem, praktycznie cała trzecia seria naszego filmowego cyklu była kręcona właśnie wtedy, ale w tym odcinku jest to wyjątkowo istotne. Poruszamy się bowiem po Tokio po zapadnięciu zmroku, co będzie rzutowało na to, co ujrzymy, a jednocześnie - czego nie ujrzymy. W owym okresie bowiem, dla oszczędności energii elektrycznej, wygaszano w stolicy wszelkie światła, służące wyłącznie ozdobie, pozostawiając tylko te niezbędne dla bezpieczeństwa i prawidłowego funkcjonowania metropolii. W efekcie tej sytuacji ujrzymy Tokio pozbawione swojego normalnego, niezwykłego nocnego blasku, zwłaszcza podczas podziwiania panoramy miasta z tarasu jednego z wieżowców w dzielnicy Roppongi. Jest to widok niecodzienny, ponieważ ujrzycie Tokio skąpane w mroku, co nadaje temu zjawiskowemu miejscu dodatkowego, urzekającego klimatu. Stąd też z góry przepraszam za chwilami nieco zbyt ciemne ujęcia, gdyż kamera którą wtedy kręciłem, nie była przystosowana do realizowania zdjęć w otoczeniu tak słabo oświetlonym. Mam jednak nadzieję, że dzięki temu odcinek ten dostarczy wam wyjątkowych doznań.
Na podsumowanie dodam, iż powyższy film powstał niejako "przypadkiem" i pod wpływem impulsu. Pierwotnie nie planowałem wykorzystywać przedstawionych tu ujęć, gdyż uznałem, że są zbyt jałowe, ewentualnie: nieco szalone w swej treści. Jednak po obejrzeniu tego materiału doszedłem do wniosku, że ma to swój klimat, postanowiłem więc ostatecznie podzielić się nim z wami. Tokio naprawdę jest (m.in.) właśnie takie: klimatyczne, tajemnicze i pełne niespodzianek. Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się to przekazać.
Przy okazji dodam, iż autor tytułowego "skowytu" (bynajmniej się nie naśmiewam i żywię wiele szczerego współczucia), którego ujrzycie na końcu filmu, pojawia się również w pierwszym tomie książki z serii "Japonia oczami fana". Natknąłem się na niego wielokrotnie, ale niewiele razy udało mi się to spotkanie zarejestrować kamerą. Oto jeden z wyjątków. Tacy ludzie również żyją w Tokio, choć jest ich stosunkowo niewielu. To właśnie mieszkańcy tworzą treść każdego miejsca i to zawsze oni są najbardziej interesujący, bo każdy z nich niesie ze sobą jakąś historię, historię swojego życia. A zatem, miłego spaceru po nocnym Tokio.
Spodobał ci się ten film? W takim razie być może spodobają ci się również podobne filmy z naszej serii:
• JOF02 :: 02 :: Itadakimasu Usagi-chan
• JOF02 :: 03 :: Tokyo Orange View
• JOF02 :: 04 :: Mamy talenty
• JOF02 :: 12 :: 007 Gejsza Gion
• JOF02 :: short 04-05 :: Nocna Akiba
• JOF03 :: 01 :: Love Hotels: hotele miłości
niedziela, 24 listopada 2013
JOF03 :: 15 :: Tokio z wieżą w tle
O symbolu Tokio, jakim jest Tokyo Tower, w Polsce znanej jako "wieża tokijska", mówiliśmy już nie raz, jak również pokazywaliśmy ją na naszych filmach. Tym razem pojawi się również, ale niekoniecznie jako główna bohaterka, a raczej wymówka, aby znowu pokazać wam odrobinę (bo jest go zbyt wiele na jeden film) czaru stolicy Japonii.
Zerkniemy nie tylko z samej wieży na panoramę miasta, ale przede wszystkim przyjrzymy się temu, co dzieje się we wnętrzu samej Tokyo Tower, a także wokół niej. Będziecie zatem mieli okazję ujrzeć znajdującą się pod wieżą znaną świątynię Zojoji z m.in. niezwykłym "cmentarzem nienarodzonych dzieci", a także unikalny występ muzyczny. W środku wieży natomiast zajrzymy między innymi do kafejki oraz dwóch spotów handlowych (tak, to wszystko znajduje się w tej "niepozornej wieżyczce"), pełnych gadżetów dla miłośników tej konstrukcji. W zasadzie dodatkowe słowa są tu zbędne. Wszystko to, co chciałem powiedzieć, zawarłem w niniejszym filmie. Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się oddać klimat tego miejsca.
Ciekawostką jest również fakt, iż materiał ten był kręcony podczas Golden Week (długi, japoński, majowy weekend, wypełniony świętami), stąd widoczne wokół, łopoczące na wietrze, zwiewne karpie, rozwieszane 5 maja z okazji japońskiego dnia dziecka. Tych z was, którzy chcą dowiedzieć się więcej na temat tychże świąt, zachęcam do lektury pierwszego tomu mojej książki z serii "Japonia oczami fana". Zapraszam na film.
Jeśli zainteresowało was podziwianie panoramy Tokio lub Tokyo Tower, być może zainteresują was również inne filmy z naszej serii, w których pojawiają się te tematy:
• JOF01 :: 02 :: Tokyo Tower
• JOF02 :: 03 :: Tokyo Orange View
• JOF02 :: 17 :: Tokio z dachu
JOF03 :: Tokijski szwendacz 04: Boczne uliczki Takeshita Dori
Witajcie w kolejnym tokijskim szwendaczu w którym wchodzimy z kamerą w różne miejskie zakamarki stolicy Japonii, smakując ich zwyczajną-niezwyczajną codzienność. Choć tym razem po raz kolejny trafimy do kolorowej dzielnicy Harajuku, to jednak obiektyw kamery skierujemy poza obszar tłocznych i kolorowych jej obszarów, choć te również tu się pojawią.
Siłą rzeczy, będziemy od czasu do czasu przebiegać przez bajecznie kolorowy tłum Takeshita Dori, ale naszym głównym celem podczas tego spaceru, jest eksploracja zazwyczaj niepokazywanych zaułków tej niezwykłej ulicy. Zobaczymy więc ciche uliczki Harajuku z sąsiadującymi posesjami znanych kreatorów mody i ludzi show biznesu. Natkniemy się nawet na placówkę pewnej bardzo znanej japońskiej wytwórni muzycznej. Tak, moi drodzy, w Tokio kryje się mnóstwo niespodzianek na każdym niemal kroku. Klucząc uliczkami dotrzemy również na chwilę do sławnej ulicy Omotesando, zobaczycie również okolice dworca z równie sławnym placem Jingu, na którym japońscy kosplejowicze prezentują swoje kreacje. Dotrzemy również do obrzeży Harajuku, ale przede wszystkim, pokluczymy tajemniczymi, niemal pustymi uliczkami - co niezwykłe - sąsiadującymi z maksymalnie zatłoczonymi arteriami tej popularnej dzielnicy. Oto urok Tokio. O niniejszym spacerze wspomniałem w pierwszym tomie mojej książki, jest to więc doskonałe uzupełnienie lektury. A zatem, przed nami długi, niedzielny spacer. Zapraszam!
Jeśli zainteresowała cię tokijska dzielnica Harajuku, być może zainteresują cię również inne nasze filmy, zrealizowane w tym miejscu:
• JOF01 :: 06 :: Harajuku
• JOF01 :: Tokyo mini-trip 10
• JOF03 :: 10 :: 1 maja w Harajuku
• JOF03 :: 11 :: Tańczący Elvisi
Siłą rzeczy, będziemy od czasu do czasu przebiegać przez bajecznie kolorowy tłum Takeshita Dori, ale naszym głównym celem podczas tego spaceru, jest eksploracja zazwyczaj niepokazywanych zaułków tej niezwykłej ulicy. Zobaczymy więc ciche uliczki Harajuku z sąsiadującymi posesjami znanych kreatorów mody i ludzi show biznesu. Natkniemy się nawet na placówkę pewnej bardzo znanej japońskiej wytwórni muzycznej. Tak, moi drodzy, w Tokio kryje się mnóstwo niespodzianek na każdym niemal kroku. Klucząc uliczkami dotrzemy również na chwilę do sławnej ulicy Omotesando, zobaczycie również okolice dworca z równie sławnym placem Jingu, na którym japońscy kosplejowicze prezentują swoje kreacje. Dotrzemy również do obrzeży Harajuku, ale przede wszystkim, pokluczymy tajemniczymi, niemal pustymi uliczkami - co niezwykłe - sąsiadującymi z maksymalnie zatłoczonymi arteriami tej popularnej dzielnicy. Oto urok Tokio. O niniejszym spacerze wspomniałem w pierwszym tomie mojej książki, jest to więc doskonałe uzupełnienie lektury. A zatem, przed nami długi, niedzielny spacer. Zapraszam!
Jeśli zainteresowała cię tokijska dzielnica Harajuku, być może zainteresują cię również inne nasze filmy, zrealizowane w tym miejscu:
• JOF01 :: 06 :: Harajuku
• JOF01 :: Tokyo mini-trip 10
• JOF03 :: 10 :: 1 maja w Harajuku
• JOF03 :: 11 :: Tańczący Elvisi
sobota, 23 listopada 2013
Konwent Baka 2013
Aby nie popaść w zbytni schematyzm, tym razem postanowiliśmy przygotować nieco bardziej uporządkowany materiał filmowy z wrocławskiego konwentu Baka. Byłoby go co prawda nieco więcej, gdyby nie awaria sprzętu, ale i tak udało nam się nagrać kilka fajnych momentów. A zatem, przed nami trzy filmiki. Oto one.
Flashback: to króciutki klip, oddający nasze konwentowe wrażenia na gorąco. Kolorowi fani, mnóstwo spotkań tematycznych. Jak zwykle, naszym celem nie było ocenianie, czy też szczegółowe omawianie, a raczej oddanie fanowskiego klimatu imprezy, bo przecież właśnie po to się przy takich okazjach spotykamy: aby dawać wspólnie upust swojej pasji.
Panel Neon Genesis Evangelion: to kolejne spotkanie z serii, przygotowywane przez Michała Kotrycha, dla wszystkich miłośników kultowej serii "Neon Genesis Evangelion".
Harajuku i szkolne mundurki: czyli zgodnie z konwencją tego wydania konwentu Baka, mówiliśmy o modzie, ze szczególnym uwzględnieniem wszelkiego rodzaju uniformów, zwłaszcza szkolnych mundurków, jakie nosi się w Japonii w przedziale wiekowym 6-18. Na panelu było naprawdę zabawnie. Oto jego fragmenty.
Dziękujemy wam za, jak zwykle, miłe spotkanie na konwencie. Oby nie ostatnie. Do zobaczenia przy kolejnych okazjach. Nie tylko na konwentach!
Flashback: to króciutki klip, oddający nasze konwentowe wrażenia na gorąco. Kolorowi fani, mnóstwo spotkań tematycznych. Jak zwykle, naszym celem nie było ocenianie, czy też szczegółowe omawianie, a raczej oddanie fanowskiego klimatu imprezy, bo przecież właśnie po to się przy takich okazjach spotykamy: aby dawać wspólnie upust swojej pasji.
Panel Neon Genesis Evangelion: to kolejne spotkanie z serii, przygotowywane przez Michała Kotrycha, dla wszystkich miłośników kultowej serii "Neon Genesis Evangelion".
Harajuku i szkolne mundurki: czyli zgodnie z konwencją tego wydania konwentu Baka, mówiliśmy o modzie, ze szczególnym uwzględnieniem wszelkiego rodzaju uniformów, zwłaszcza szkolnych mundurków, jakie nosi się w Japonii w przedziale wiekowym 6-18. Na panelu było naprawdę zabawnie. Oto jego fragmenty.
Dziękujemy wam za, jak zwykle, miłe spotkanie na konwencie. Oby nie ostatnie. Do zobaczenia przy kolejnych okazjach. Nie tylko na konwentach!
Tsuru Japan Festival 2013
Po raz kolejny było mi niezwykle miło spotkać się z Wami, aby porozmawiać o naszej wspólnej pasji, choć w sumie najwięcej mówiłem ja, bo taka jest już natura spotkań autorskich. Niemniej jednak jak zwykle z wielką przyjemnością słuchałem waszych przemyśleń, opinii oraz pytań, do których zadawania na każdym spotkaniu zawsze gorąco zachęcam. Mam nadzieję, że spędziliście czas równie miło, jak ja. Dodać również muszę, iż klimat Rybnika bardzo mi przypadł do gustu, co tylko dodaje uroku konwentowi, na którym miałem przyjemność gościć. Dziękuję Wam wszystkim, organizatorom za zaproszenie oraz uczestnikom za udział. Bez zbędnych komentarzy, zapraszam do obejrzenia filmowego sprawozdania z naszego spotkania. Warto jeszcze dodać, iż tym razem ujrzycie większość tego, co działo się na naszym panelu, co nie jest standardem. A zatem, raz jeszcze dziękuję Wam wszystkim i życzę miłego oglądania!
środa, 11 września 2013
JOF03 :: 14 :: Asakusa
Asakusa była kiedyś głównym centrum życia towarzyskiego w Tokio. Restauracje, kina, teatry, herbaciarnie, gejsze i wiele innych uciech, zebranych licznie w jednej dzielnicy sprawiało, że Asakusa tętniła życiem dniem i nocą. Jednak druga wojna światowa wszystko zmieniła. Podczas bombardowań Tokio w marcu roku 1945, Asakusa prawie doszczętnie spłonęła.
Asakusa była i jest nadal, najbardziej tradycyjną tokijską dzielnicą. Jednak już nie jest centrum rozrywki stolicy Japonii. Powojenne Tokio narodziło się na nowo. Dzisiaj największym centrum rozrywkowym w tej gigantycznej metropolii jest kolorowe, nowoczesne i krzykliwe Shinjuku.
Mylicie się jednak, jeśli sądzicie, że w Asakusie nie ma już nic ciekawego do ujrzenia. Wręcz przeciwnie. Długo by można opowiadać o znajdujących się tutaj atrakcjach, dlatego skoncentrujemy się głównie na tych, które ujrzycie na filmie. A właściwie, na czterech filmach, z których składa się ten odcinek naszej podróżniczej serii. W Asakusie przede wszystkim można zrobić mnóstwo ciekawych zakupów, począwszy od wyrobów rzemieślniczych, skończywszy na tradycyjnych słodyczach. Asakusa jest również dobrym miejscem do spróbowania tradycyjnych, japońskich potraw. Nie znaczy to, że znajdują się tutaj tylko tego typu bary i restauracje, ale tu ich jest po prostu najwięcej. Niewątpliwie wielką atrakcją tej dzielnicy jest Świątynia Bogini Kannon wraz z przylegającą i prowadzącą do niej długą aleją handlową i właśnie w tych okolicach spędzimy najwięcej czasu. Miłośnicy starej Japonii odnajdą tu tradycyjne teatry i kina wyświetlające klasyczne, japońskie filmy. Jest tu również popularny park rozrywki. Bardzo ciekawą atrakcją jest także przejażdżka rikszą. No, i rzecz jasna, będąc tutaj, warto rozglądać się uważnie, zwłaszcza wieczorami, a możliwe, że ujrzycie prawdziwą gejszę.
Pokręcimy się po ulicach Asakusy, zajrzymy do przyświątynnej alei handlowej oraz do samej świątyni, a nasz tradycyjny spacer zakończymy w stylowym, tradycyjnym ogrodzie. W międzyczasie nie zabraknie również małego dreszczyku emocji, gdy postanowię zasięgnąć opinii Bogini Kannon na temat swojej najbliższej przyszłości. Niestety, z perspektywy czasu (wydarzenie miało miejsce w roku 2011) muszę z przykrością przyznać, że niepomyślna wróżba spełniła się. A zatem, uważajcie - z bóstwami nie ma żartów, zwłaszcza, gdy płacicie im zbyt drobnym bilonem.
Zapraszam Was serdecznie na spacer po najbardziej tradycyjnej dzielnicy Tokio, mam nadzieję, że nasza kolejna wspólna wyprawa dostarczy Wam miłych wrażeń. Miłego oglądania.
Jeśli spodobała wam się ta część Tokio, być może zechcecie obejrzeć również wcześniejsze filmy, jakie nakręciliśmy w tym miejscu:
• JOF01 :: 08 :: Asakusa
Asakusa była i jest nadal, najbardziej tradycyjną tokijską dzielnicą. Jednak już nie jest centrum rozrywki stolicy Japonii. Powojenne Tokio narodziło się na nowo. Dzisiaj największym centrum rozrywkowym w tej gigantycznej metropolii jest kolorowe, nowoczesne i krzykliwe Shinjuku.
Mylicie się jednak, jeśli sądzicie, że w Asakusie nie ma już nic ciekawego do ujrzenia. Wręcz przeciwnie. Długo by można opowiadać o znajdujących się tutaj atrakcjach, dlatego skoncentrujemy się głównie na tych, które ujrzycie na filmie. A właściwie, na czterech filmach, z których składa się ten odcinek naszej podróżniczej serii. W Asakusie przede wszystkim można zrobić mnóstwo ciekawych zakupów, począwszy od wyrobów rzemieślniczych, skończywszy na tradycyjnych słodyczach. Asakusa jest również dobrym miejscem do spróbowania tradycyjnych, japońskich potraw. Nie znaczy to, że znajdują się tutaj tylko tego typu bary i restauracje, ale tu ich jest po prostu najwięcej. Niewątpliwie wielką atrakcją tej dzielnicy jest Świątynia Bogini Kannon wraz z przylegającą i prowadzącą do niej długą aleją handlową i właśnie w tych okolicach spędzimy najwięcej czasu. Miłośnicy starej Japonii odnajdą tu tradycyjne teatry i kina wyświetlające klasyczne, japońskie filmy. Jest tu również popularny park rozrywki. Bardzo ciekawą atrakcją jest także przejażdżka rikszą. No, i rzecz jasna, będąc tutaj, warto rozglądać się uważnie, zwłaszcza wieczorami, a możliwe, że ujrzycie prawdziwą gejszę.
Pokręcimy się po ulicach Asakusy, zajrzymy do przyświątynnej alei handlowej oraz do samej świątyni, a nasz tradycyjny spacer zakończymy w stylowym, tradycyjnym ogrodzie. W międzyczasie nie zabraknie również małego dreszczyku emocji, gdy postanowię zasięgnąć opinii Bogini Kannon na temat swojej najbliższej przyszłości. Niestety, z perspektywy czasu (wydarzenie miało miejsce w roku 2011) muszę z przykrością przyznać, że niepomyślna wróżba spełniła się. A zatem, uważajcie - z bóstwami nie ma żartów, zwłaszcza, gdy płacicie im zbyt drobnym bilonem.
Zapraszam Was serdecznie na spacer po najbardziej tradycyjnej dzielnicy Tokio, mam nadzieję, że nasza kolejna wspólna wyprawa dostarczy Wam miłych wrażeń. Miłego oglądania.
Jeśli spodobała wam się ta część Tokio, być może zechcecie obejrzeć również wcześniejsze filmy, jakie nakręciliśmy w tym miejscu:
• JOF01 :: 08 :: Asakusa
sobota, 24 sierpnia 2013
JOF03 :: Tokijski szwendacz 03: Akihabara
Wracamy do Akihabary, tym razem raz jeszcze (już po raz drugi) w formie "tokijskiego szwendacza", czyli minimum edycji, maksimum realizmu. Szwendając się po ulicach Tokio, staramy się pokazać wam stolicę Japonii taką, jaka jest naprawdę, bez zbędnego upiększania. Oczywiście, trudno w tak różnorodnym miejscu, całkowicie powstrzymać się od koncentrowania swojej uwagi na pojawiających się wciąż przed naszymi oczami, intrygujących obrazach i sytuacjach, jednak naszym głównym celem w "szwendaczu" jest po prostu spacer i obserwacja. A tym razem naprawdę będzie co obserwować, bo główna ulica Akihabary, to skupisko obłędnie kolorowych sklepów, pełnych elektroniki i popkultury. Jeśli chcecie dowiedzieć się o tej dzielnicy więcej, zachęcam do obejrzenia innych naszych filmów, zrealizowanych właśnie w tym miejscu (patrz: spis na końcu tego artykułu) i/lub sięgnięcie po pierwszy tom mojej książki, w której między innymi poświęciłem cały rozdział właśnie Akihabarze. A zatem, nie będę się rozpisywał, po prostu zapraszam na film. Poszwendajmy się wspólnie. No, to w drogę!
Inne filmy z naszej serii w których odwiedziliśmy Akihabarę:
• JOF01 :: 05 :: Mangowe zakupy
• JOF01 :: 07 :: Akihabara
• JOF02 :: 07 :: Fan w Tokyo!
• JOF02 :: short 04-05 :: Nocna Akiba
• JOF02 :: 18 :: Tokijski szwendacz 02
niedziela, 18 sierpnia 2013
JOF03 :: 13 :: Muzeum Narodowe
Dobrze przemyślane i zorganizowane muzeum, może dostarczać doskonałej i różnorodnej rozrywki, nawet jeśli nie odchodzi od swej klasycznej formy. Przekonałem się o tym, odwiedzając Muzeum Narodowe w Tokio. Kto by pomyślał, że miejsce to dostarczy nam nie mniej frajdy, niż tokijskie ulice. Dzieje się tam bowiem bardzo wiele, a do tego niesamowite eksponaty i urzekający klimat, panujący w niezwykłym budynku, w którym mieści się muzeum, spowodował że daliśmy się pochłonąć na pół dnia. A dlatego tylko na pół, bo tylko tyle mieliśmy zarezerwowanego czasu; jednak bez problemu w tym gmachu można spędzić cały dzień, doskonale wypoczywając w towarzystwie niezwykłych przedmiotów i nastrojowych zakamarków.
Jeśli jesteście zainteresowani tego typu miejscami, będąc w Tokio koniecznie musicie odwiedzić ten niezwykły przybytek. Muzeum Narodowe mieści się w dzielnicy Ueno na terenie tamtejszego, sporego i znanego, parku. Nieco wcześniej polecam zajrzeć w kilka ciekawych miejsc w internecie, związanych właśnie z tym tokijskim ośrodkiem sztuki: na stronę internetową Muzeum Narodowego w Tokio oraz na Google Art Project, gdzie możecie obejrzeć w wysokiej rozdzielczości niektóre z eksponatów tego (i wielu innych) muzeum. Możecie też zerknąć na stronę YouTube Muzeum Narodowego, gdzie znajdziecie różnego rodzaju filmy informacyjno-reklamowe, ot na przykład takie, jak ten:
Tak, wiem, na dźwięk słowa "muzeum", wielu z was ziewa ze znudzenia, ale uwierzcie mi (lub nie, wasz wybór), tego typu miejsca mogą fascynować i dostarczać mnóstwa dobrej i przy okazji pożytecznej (nie krzywić mi się tu!) rozrywki. Te słowa kieruję oczywiście do tych z was, którzy na widok tytułu tego wpisu, kręcili z powątpiewaniem nosami. Radzę te ostatnie zachować, zanim od kręcenia się wam odkręcą, bo będą waszymi jedynymi zderzakami, chroniącymi wasze twarzyczki przed szklanymi gablotami w muzeum, gdy zapatrzeni w niecodzienne artefakty, nieraz stukniecie swoim interfejsem w taflę szkła. Tak przynajmniej sugeruje jedna z japońskich reklam tego miejsca. Tak czy owak, zapraszam na filmik. Znajdziecie w nim parę ciekawostek. Miłego oglądania.
A, i jeszcze jedno. Za budynkiem muzeum znajduje się park z pawilonami herbacianymi. No i parę innych atrakcji na terenie obok głównego budynku. Tu naprawdę wiele się dzieje, warto poznać to miejsce. Miłego zwiedzania.
czwartek, 8 sierpnia 2013
JOF03 :: 12 :: Ufo Catcher
Te rozrywkowe maszynki nazywane są różnie, zależnie od miejsca na świecie, ale w Japonii znane są głównie jako Ufo Catchery, czyli "ufołapki" (czy też: "ufołapacze), co w prosty sposób kojarzy się z obcymi, porywającymi biednych Ziemian w celu dokonywania na nich różnorakich doświadczeń. Ja, jako gajdzin, używający w Japonii "ufołapek", poniekąd wpisuję się w ten stereotyp obcego porywacza, z tą jednak różnicą, że nie mam w zwyczaju pastwić się nad schwytanymi, pluszowymi ofiarami komercyjnych zapędów ludzkiej rasy. A przynajmniej, jak dotąd, nie miałem. Przyznaję się jedynie do tego, że jako dziecko, rozkręciłem zegarek i budzik. Co do śrubeczki. Ale to się nie liczy.
Na pierwszy rzut oka Ufo Catchery wydają się mało interesującymi maszynami, ale wystarczy, że mamy pod ręką jakąś piszczącą przedstawicielkę płci pięknej, która rumieni się na widok zabójczo kolorowego pluszaka, aby w przedstawicielu rasy łowców, natychmiast uaktywnił się tryb łowiecki. No i wtedy to już z górki: setki jenów przelatują nam przez palce, niczym rozbite jajko. Nadążacie?
Jak to działa? Bardzo prosto: wrzucacie 100 jenów i macie jedną próbę. Wrzucacie 500 jenów i macie sześć prób. Za pomocą przycisku najpierw przesuwacie łapkę w jedną stronę, zwalniacie przycisk i w tym momencie aktywuje się następny przycisk (do poprzedniego nie ma już powrotu), który pozwoli wam przesunąć łapkę równolegle. Gdy go zwolnicie, łapka zjedzie na dół i wykona próbę złapania przedmiotu, co zazwyczaj kończy się totalną porażką, dlatego maniacy ufołapania szybko opracowali różne metody pozyskiwania gadżetów z Ufo Catcherów; można je zatem: wepchnąć, przepchnąć, zepchnąć, zahaczyć, przesunąć, a nawet nadziać. Dla fanów Ufo Catcherów dostępne są w Japonii podręczniki, opisujące szczegółowo wszelkie metody wydobywania gadżetów z tych idiotycznych maszynek. Wszelkie legalne metody, rzecz jasna. Nie ma się jednak co łudzić, żaden podręcznik nie zastąpi doświadczenia. A żeby je zdobyć, trzeba wydać tysiące jenów.
Widoczne na filmie salony z Ufo Catcherami znajdują się w Ikebukuro oraz w Ueno na targu Ameyayokocho. No, to się trzymajcie. Miłego oglądania.
środa, 7 sierpnia 2013
JOF03 :: Tokijski szwendacz 02: Ueno
Ueno to jedno z tych miejsc w Tokio, w którym natychmiast zapominamy, że znajdujemy się w największej (pomijając nawał ludzi) metropolii świata. Ta niezwykle zwykła, a zarazem pełna niespodzianek i bagażu historii dzielnica, to miejsce, które oczarowuje swoją swojskością i zwyczajnością. Dodatkowym atutem jest tu również fakt, iż w Ueno można odnaleźć klimat nieco starszego, XX-wiecznego Tokio. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to nie lada kąsek.
Nie dajcie się jednak zwieść. Owszem, Ueno jest uważane za obszar Tokio o "niższym statusie", ale dzieje się tu bardzo wiele. A do tego, a może dzięki temu, Ueno jest jednym z najtańszych obszarów miasta. Znajdziecie tu mnóstwo tanich knajpek, hoteli, mieszkań do wynajęcia, sklepów, a do tego prawdziwą perełkę: targ Ameyayokocho, którego sporo będzie w tym filmie i który już nie raz pojawiał się w naszej serii.
Ueno to nie tylko rozrywki, tanie zakupy i noclegi, ale również niemała liczba muzeów, bardzo znany park oraz równie sławna stacja kolejowa z mnóstwem sklepów. Wystarczy z niej wyjść głównym wyjściem, aby zaraz po drugiej stronie ulicy zanurzyć się w labiryncie wcześniej wspomnianego targu, który też ma swoją własną, ciekawą historię. W naszym "szwendającym się filmowym spacerze" po Ueno, trzymaliśmy się głównie centrum oraz targu, gdyż jest to najbardziej kolorowa część miasta, jednak należy dla porządku dodać, że pozostałe części tej dzielnicy nie są już tak obłędnie barwne, jak na standardy Tokio, rzecz jasna. I tam właśnie "zwykłość" tej dzielnicy jest bardziej dostrzegalna.
Ueno to jedna z fajniejszych tokijskich dzielnic, odpowiednich do "szwendania się", bo tutaj na każdym niemal kroku kryje się tak wiele niespodzianek, iż mimo pozornej zwykłości, nie sposób się tą dzielnicą znudzić. Fani znajdą tu również sklepy z artykułami mangowymi, fani gier, wielkie salony z automatami, przy wejściu na targ, znajduje się również kilkupiętrowy dom handlowy Yodobashi Camera, gdzie wszyscy fani elektroniki będą mogli zrobić ciekawe zakupy. Ech, długo by tak jeszcze można mówić o Ueno. Samej historii tej dzielnicy wystarczyłoby na całą książkę.
W naszym filmie staraliśmy się umieścić, zgonie z ideą "szwendacza", jak najwięcej ujęć takich najzwyklejszych, "chodzonych", nieedytowanych, abyście mogli jak najlepiej poczuć klimat spacerowania po ulicach Tokio. Stąd też niekiedy urwane ujęcia, szczątkowe rozmowy i dyskusje poza kamerą. A zatem, naturalnie, zapraszam do wspólnego szwendania się po Ueno!
Ueno i targ Ameyayokocho w innych naszych filmach:
• JOF01 :: Tokyo mini-trip 8
• JOF02 :: Tokijski szwendacz 02
wtorek, 30 lipca 2013
JOF03 :: 11 :: Tańczący Elvisi
Niezmiennie wciąż mnie zadziwia pewne zjawisko, sposób w jaki Japończycy angażują się w to, co robią. Nieważne, czy celem jest zdobycie medalu olimpijskiego, wystruganie drewnianej figurki, zaprojektowanie parku, czy też ugotowanie makaronu. Podejście zawsze jest takie samo: dążyć do nieosiągalnej perfekcji i całkowicie zaangażować się w ten proces, poświęcając mu całego siebie. Fascynuje mnie to, bo sam myślę w podobny sposób. Podobno Japończycy stali się najbardziej upartym ("ganbarującym"), nieugiętym narodem świata, z powodu warunków naturalnych, w jakich przyszło im żyć. Mnóstwo wulkanów, trzęsień ziemi, nieurodzajnej gleby, zmuszającej do życia na zatłoczonych obszarach. Można się uśmiechać, patrząc na to, jak Japończycy, często w niezrozumiały dla nas sposób, podchodzą poważnie do, zdawać by się mogło, zwykłych czynności. Uśmiechać się można, jeśli się nie wie, skąd się taki stan rzeczy wziął. Inna kultura, to inny sposób myślenia. Inny, nie gorszy.
Dlaczego o tym właściwie piszę? Ano może dlatego, że ja również, gdy pierwszy raz zetknąłem się z tym sposobem postrzegania świata, nie do końca potraktowałem go poważnie. A przynajmniej, nie do końca zdawałem sobie sprawy z jego istoty. Istoty japońskości. Można się uśmiechać, widząc dorosłych facetów, popisujących się niczym naiwne nastolatki, pozujących na twardzieli, epatujących swoimi teatralnymi gestami, niczym z przerysowanych, amerykańskich filmów z lat 50. XX wieku. Jednak wystarczy trochę dłużej i głębiej przyjrzeć się temu zjawisku, aby dostrzec w nim coś jeszcze. Drugi poziom. Inny styl życia i myślenia, bo widoczny tu taniec jest tylko wierzchołkiem góry.
Jak wspomniałem w filmie (i napisałem więcej na ten temat w książce), widoczni tu tancerze rockabilly, zwani przez nas żartobliwie "Tańczącymi Elvisami", pojawili się w Tokio o wiele wcześniej, niż osławieni kosplejowicze (patrz: cosplay) z mostu Jingu w Harajuku. Ci ludzie to legenda i ikona tego miejsca. Być może są swego rodzaju pozerami, ale w typowo japoński sposób angażują się w to wszystko z takim zacięciem, że nie sposób, choć przez chwilę, zaangażować się w ten nierealny wręcz show wraz z nimi.
Kim są ci ludzie? Miejska legenda głosi, że za całym tym zjawiskiem stoi gang bosozoku "Black Shadow", którego styl bycia określa właśnie ten taniec (na tym filmie to niekoniecznie właśnie oni), niezwykła mieszanka amerykańskiej popkultury półmetka ubiegłego wieku oraz japońskiego perfekcjonizmu, który nadał temu zjawisku, jak zwykle, niezwykłego szlifu, podnosząc je na zupełnie nowy poziom ekspresji. A zatem, Moi Drodzy, oto Oni. Dla jednych będą to tylko wygłupy, dla innych pozerstwo, a dla jeszcze innych - styl bycia, który w wybiórczym i najbardziej wizualnym zakresie, objawia się właśnie tu, w Tokio, w Harajuku, na niewielkim placyku przed wejściem do parku Yoyogi. Miłego oglądania.
Dlaczego o tym właściwie piszę? Ano może dlatego, że ja również, gdy pierwszy raz zetknąłem się z tym sposobem postrzegania świata, nie do końca potraktowałem go poważnie. A przynajmniej, nie do końca zdawałem sobie sprawy z jego istoty. Istoty japońskości. Można się uśmiechać, widząc dorosłych facetów, popisujących się niczym naiwne nastolatki, pozujących na twardzieli, epatujących swoimi teatralnymi gestami, niczym z przerysowanych, amerykańskich filmów z lat 50. XX wieku. Jednak wystarczy trochę dłużej i głębiej przyjrzeć się temu zjawisku, aby dostrzec w nim coś jeszcze. Drugi poziom. Inny styl życia i myślenia, bo widoczny tu taniec jest tylko wierzchołkiem góry.
Jak wspomniałem w filmie (i napisałem więcej na ten temat w książce), widoczni tu tancerze rockabilly, zwani przez nas żartobliwie "Tańczącymi Elvisami", pojawili się w Tokio o wiele wcześniej, niż osławieni kosplejowicze (patrz: cosplay) z mostu Jingu w Harajuku. Ci ludzie to legenda i ikona tego miejsca. Być może są swego rodzaju pozerami, ale w typowo japoński sposób angażują się w to wszystko z takim zacięciem, że nie sposób, choć przez chwilę, zaangażować się w ten nierealny wręcz show wraz z nimi.
Kim są ci ludzie? Miejska legenda głosi, że za całym tym zjawiskiem stoi gang bosozoku "Black Shadow", którego styl bycia określa właśnie ten taniec (na tym filmie to niekoniecznie właśnie oni), niezwykła mieszanka amerykańskiej popkultury półmetka ubiegłego wieku oraz japońskiego perfekcjonizmu, który nadał temu zjawisku, jak zwykle, niezwykłego szlifu, podnosząc je na zupełnie nowy poziom ekspresji. A zatem, Moi Drodzy, oto Oni. Dla jednych będą to tylko wygłupy, dla innych pozerstwo, a dla jeszcze innych - styl bycia, który w wybiórczym i najbardziej wizualnym zakresie, objawia się właśnie tu, w Tokio, w Harajuku, na niewielkim placyku przed wejściem do parku Yoyogi. Miłego oglądania.
piątek, 26 lipca 2013
JOF03 :: Tokijski szwendacz 01: W stronę Ikebukuro
Tokijski szwendacz powraca. Tym razem ruszymy ulicami Tokio w stronę mniej znanej, ale bardzo interesującej, tokijskiej dzielnicy rozrywki - Ikebukuro. Nie ma tu aż tylu przybytków zabawy co w kultowym Shinjuku, czy też bardziej młodzieżowej Shibuya, ale mimo tego dzieje się tu bardzo wiele, zwłaszcza w centralnej części tej dzielnicy. Pobiegamy trochę z kamerą za dnia, również po bocznych uliczkach, jak i pokażemy ją wam wieczorkiem. Nie jest to pierwsza wizyta w tej dzielnicy w naszej serii filmowej. Ci z was, którzy uważnie oglądają nasz filmowy cykl podróżniczy (chociażby poprzednie części "szwendacza"), dobrze wiedzą, że w Ikebukuro znajdziemy masę izakai, barów i restauracji, salony pachinko, kina, park oraz bajecznie wyposażone sklepy dla miłośników japońskiej animacji. Tych ostatnich nie ma tu tak wiele jak w Akihabarze, ale na pewno są warte poznania. Mówiąc w skrócie, będąc w Tokio, zajrzyjcie do Ikebukuro, bo naprawdę warto. No dobrze, dosyć tego gadania, łapiemy kamerkę i w drogę. Wszak chodzi o to, żeby się szwendać, a nie gadać.
Zwróćcie uwagę m.in. na mijane salony gier z wszechobecnymi "ufo catcherami", czyli "łapkami", automatami w których można wyławiać różnego rodzaju przedmioty. W Ikebukuro tego typu maszyn jest wyjątkowo dużo. Temat jest chwytliwy i na pewno jeszcze do niego wrócimy.
piątek, 12 lipca 2013
JOF03 :: special 01 :: Mr.Root
Połowa lat 90. XX wieku, to początek bardzo ciekawego okresu, bowiem to właśnie wtedy w Polsce pojawił się temat, który porwał tłumy. Zwłaszcza te młode. Mowa oczywiście o japońskiej popkulturze, choć wtedy głównie uwaga koncentrowała się na japońskim komiksie (manga) i animacji (anime). Oczywiście rewolucje nie dzieją się same. Zawsze stoją za nimi ludzie. Tak również było i w tym przypadku. Można by tu wskazać palcem kilka punktów i osób kluczowych, istotnych dla spopularyzowania tego tematu w Polsce: Secret Service, Kawaii, Animegaido, Polsat, Polonia 1, Czarodziejka z księżyca, Mr.Root, MrJedi i... to wyliczanka wymagająca dokładniejszego omówienia, więc zostawmy ją sobie na inny raz. Zaczynając jednak naświetlać ten temat, od kogoś musiałem zacząć. Niezamierzonym zbiegiem okoliczności padło na Roberta Korzeniewskiego, znanego również jako Mr.Root. Oto zapis naszej krótkiej rozmowy o początkach polskiego fandomu japońskiej popkultury, a dokładniej - jego udziale w tym całym zamieszaniu, bo temat jest, rzecz jasna, o wiele szerszy.
Z czysto technicznych uwag dodam, że niniejszy wywiad kręcony był za pomocą trzech kamer. Niestety, jedna zawiodła. Na szczęście nie ta najważniejsza. Podczas rozmowy od czasu do czasu wyjaśniam widzom pewne kwestie, gadając do ściany, czyli stojącej naprzeciw mnie niedziałającej kamery (co możecie zaobserwować na obrazie nakręconym na kamerze stojącej z boku). Uprzedzam o tym tak na wszelki wypadek, gdyby niektóre momenty podczas naszej rozmowy wydały się Wam nieco dziwaczne. Cóż, nie zawsze wszystko działa tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
Tak czy owak, mam nadzieję, że nasze wspominki "dinozaurów polskiego fandomu" przybliżą Wam pewne wydarzenia z przeszłości, które zapoczątkowały coś, co dzisiaj wydaje się młodym fanom oczywiste. Ale dla nas, wtedy, wcale takie nie było. Bo przecieranie szlaków zawsze wymaga najwięcej wysiłku. Miłego oglądania.
Z czysto technicznych uwag dodam, że niniejszy wywiad kręcony był za pomocą trzech kamer. Niestety, jedna zawiodła. Na szczęście nie ta najważniejsza. Podczas rozmowy od czasu do czasu wyjaśniam widzom pewne kwestie, gadając do ściany, czyli stojącej naprzeciw mnie niedziałającej kamery (co możecie zaobserwować na obrazie nakręconym na kamerze stojącej z boku). Uprzedzam o tym tak na wszelki wypadek, gdyby niektóre momenty podczas naszej rozmowy wydały się Wam nieco dziwaczne. Cóż, nie zawsze wszystko działa tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
Tak czy owak, mam nadzieję, że nasze wspominki "dinozaurów polskiego fandomu" przybliżą Wam pewne wydarzenia z przeszłości, które zapoczątkowały coś, co dzisiaj wydaje się młodym fanom oczywiste. Ale dla nas, wtedy, wcale takie nie było. Bo przecieranie szlaków zawsze wymaga najwięcej wysiłku. Miłego oglądania.
czwartek, 6 czerwca 2013
JOF03 :: 10 :: 1 maja w Harajuku
Tegoroczne obchody pierwszomajowe mamy już za sobą, więc troszkę spóźniłem się z tym materiałem. Niemniej jednak mam nadzieję, że tak czy owak, docenicie oryginalność niniejszego filmu, który zresztą powstał zupełnie przypadkiem. Nie spodziewałem się bowiem, że wybierając się w pewne niedzielne popołudnie do tokijskiej dzielnicy Harajuku, natrafię na najprawdziwszy pochód pierwszomajowy. A jednak natrafiłem. I to - jak przystało na Japonię - z superbohaterami i wielkim robotem, tyle że w roli drugoplanowej.
To był w ogóle bardzo oryginalny dla mnie dzień w Harajuku, gdyż nie była to jedyna niespodzianka, na jaką wtedy natrafiłem (więcej piszę o tym w pierwszym tomie mojej książki), co również wkrótce znajdzie swoje odzwierciedlenie w kolejnych filmach z serii JOF.
Wspominając o Harajuku, najczęściej mówimy o modzie młodzieżowej: Takeshita Dori, moście Jingu i pojawiających się tam "przebierańcach", czy też znajdującej się nieopodal Omotesando, sławnej alei handlowej. Nie należy również zapominać o sławnym parku i świątyni. Tymczasem przed mój obiektyw wyskoczył kolorowy pochód, który choć na swój sposób, pasował do równie kolorowego, młodzieżowego klimatu tej dzielnicy, to jednak był dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Nie mogłem się przy tej okazji powstrzymać od nieco pokrętnych komentarzy, z góry więc proszę podczas oglądania filmu o wyrozumiałość i przymrużenie oka. -_^
Na poniższym filmie ujrzycie również migawki ze znajdującego się tuż obok stacji kolejowej w Harajuku, wielkiego parku Yoyogi, jednego z największych w Tokio. Zobaczcie, jak Japończycy spędzają wolny, niedzielny czas. To oczywiście jedna z bardzo wielu opcji, jaką daje Tokio - miasto niekończących się możliwości. A zatem: niech nam żyje pierwszy maja! Czy jakoś tak. Miłego oglądania.
To był w ogóle bardzo oryginalny dla mnie dzień w Harajuku, gdyż nie była to jedyna niespodzianka, na jaką wtedy natrafiłem (więcej piszę o tym w pierwszym tomie mojej książki), co również wkrótce znajdzie swoje odzwierciedlenie w kolejnych filmach z serii JOF.
Wspominając o Harajuku, najczęściej mówimy o modzie młodzieżowej: Takeshita Dori, moście Jingu i pojawiających się tam "przebierańcach", czy też znajdującej się nieopodal Omotesando, sławnej alei handlowej. Nie należy również zapominać o sławnym parku i świątyni. Tymczasem przed mój obiektyw wyskoczył kolorowy pochód, który choć na swój sposób, pasował do równie kolorowego, młodzieżowego klimatu tej dzielnicy, to jednak był dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Nie mogłem się przy tej okazji powstrzymać od nieco pokrętnych komentarzy, z góry więc proszę podczas oglądania filmu o wyrozumiałość i przymrużenie oka. -_^
Na poniższym filmie ujrzycie również migawki ze znajdującego się tuż obok stacji kolejowej w Harajuku, wielkiego parku Yoyogi, jednego z największych w Tokio. Zobaczcie, jak Japończycy spędzają wolny, niedzielny czas. To oczywiście jedna z bardzo wielu opcji, jaką daje Tokio - miasto niekończących się możliwości. A zatem: niech nam żyje pierwszy maja! Czy jakoś tak. Miłego oglądania.
Wrocławskie Hanami :: spotkanie pierwsze: wiśniówka-deszczówka
Gdy planowałem wrocławskie hanami na początku 2013 roku, nie sądziłem, że tegoroczna wiosna będzie aż tak kapryśna, przypominając raczej wyjątkowo deszczową jesień, aniżeli z utęsknieniem wyczekiwaną, słoneczną wiosnę. Gdy piszę te słowa półtora miesiąca po spotkaniu, za oknem nadal pada, a słoneczne dni zdają się występować tylko w ramach krótkich przerywników na reklamę prawdziwej, wiosennej pogody. Hanami, czyli podziwianie kwiatów - kwitnących kwiatów wiśni, to tradycyjne japońskie święto, które uzależnione jest od słonecznej pogody. Niestety, mimo przełożenia spotkania o tydzień, matka natura w ostatniej chwili odmówiła nam współpracy i zamiast planowanego słońca, lub opcjonalnie, lekkiego zachmurzenia, zafundowała nam prawdziwą ulewę. Nie było więc rady, musieliśmy w trybie natychmiastowym ewakuować się pod dach. No cóż, nie było to typowe hanami. Nie znaczy to jednak, że spotkanie należy zaliczyć do nieudanych.
Z zapowiedzianych około 250 osób, przybyła około 1/3, co akurat wystarczyło na zapełnienie niewielkiego lokalu, który opanowaliśmy w całości. Wiele z zaplanowanych atrakcji się nie odbyło, ale niektóre nie tylko udało się zrealizować, ale również odniosły one wśród "hanamowiczów" niemały sukces. Ot, chociażby mini cosplay, w którym główną nagrodą była butelka wybornej sake lub konkurs księgarni Matras, która m.in. ufundowała nam tomiki popularnych mang, nie wspominając już (o, a jednak wspomniałem) o zabawie w "Króla", która okazała się prawdziwym megahitem. Uczestnicy naszego spotkania udowodnili starą prawdę, że jakość zabawy zawsze zależy od nastawienia i dobrego towarzystwa. Byliście zatem najlepszym towarzystwem.
Działo się naprawdę wiele, a to, co ujrzycie na filmie, to - jak zwykle - telegraficzny skrót wybranych (uwiecznionych) fragmentów wydarzeń. Przepraszam też za panujący wokół półmrok (w rzeczywistości było jaśniej), lecz kamera, którą rejestrowano wydarzenie, nie była przystosowana do takich warunków, bo wszak i cała impreza miała odbyć się w promieniach słońca. W ramach bonusu, na końcu filmu, dodałem kilka ujęć nakręconych w Tokio podczas hanami w roku ubiegłym. Mam nadzieję, że dzięki temu zrozumiecie o co mi chodzi, gdy w filmie "marudzę", że nasze spotkanie, choć udane, to jednak nie jest "prawdziwym hanami". Niemniej jednak po czasie przyznaję, że samo wydarzenie było wielkim sukcesem i to dzięki Wam! Byliście wspaniali. Mam nadzieję, że tegorocznej wiosny i lata, będzie nam dane spotkać się jeszcze nie raz pod gołym, słonecznym, wrocławskim niebem (obserwujcie mojego Facebooka i Twittera!), aby porozmawiać o naszej wspólnej pasji, i nie tylko.
Chciałbym, aby spotkania z cyklu "Wrocławskie Hanami" wpisały się na stałe w program wrocławskich atrakcji i za każdym razem były większe i atrakcyjniejsze. Szkoda tylko, że ze względu na specyfikę tego święta, zawsze będziemy skazani na humory matki natury. Oby była dla nas w przyszłości jak najłaskawsza. Do zobaczenia!
Z zapowiedzianych około 250 osób, przybyła około 1/3, co akurat wystarczyło na zapełnienie niewielkiego lokalu, który opanowaliśmy w całości. Wiele z zaplanowanych atrakcji się nie odbyło, ale niektóre nie tylko udało się zrealizować, ale również odniosły one wśród "hanamowiczów" niemały sukces. Ot, chociażby mini cosplay, w którym główną nagrodą była butelka wybornej sake lub konkurs księgarni Matras, która m.in. ufundowała nam tomiki popularnych mang, nie wspominając już (o, a jednak wspomniałem) o zabawie w "Króla", która okazała się prawdziwym megahitem. Uczestnicy naszego spotkania udowodnili starą prawdę, że jakość zabawy zawsze zależy od nastawienia i dobrego towarzystwa. Byliście zatem najlepszym towarzystwem.
Działo się naprawdę wiele, a to, co ujrzycie na filmie, to - jak zwykle - telegraficzny skrót wybranych (uwiecznionych) fragmentów wydarzeń. Przepraszam też za panujący wokół półmrok (w rzeczywistości było jaśniej), lecz kamera, którą rejestrowano wydarzenie, nie była przystosowana do takich warunków, bo wszak i cała impreza miała odbyć się w promieniach słońca. W ramach bonusu, na końcu filmu, dodałem kilka ujęć nakręconych w Tokio podczas hanami w roku ubiegłym. Mam nadzieję, że dzięki temu zrozumiecie o co mi chodzi, gdy w filmie "marudzę", że nasze spotkanie, choć udane, to jednak nie jest "prawdziwym hanami". Niemniej jednak po czasie przyznaję, że samo wydarzenie było wielkim sukcesem i to dzięki Wam! Byliście wspaniali. Mam nadzieję, że tegorocznej wiosny i lata, będzie nam dane spotkać się jeszcze nie raz pod gołym, słonecznym, wrocławskim niebem (obserwujcie mojego Facebooka i Twittera!), aby porozmawiać o naszej wspólnej pasji, i nie tylko.
Chciałbym, aby spotkania z cyklu "Wrocławskie Hanami" wpisały się na stałe w program wrocławskich atrakcji i za każdym razem były większe i atrakcyjniejsze. Szkoda tylko, że ze względu na specyfikę tego święta, zawsze będziemy skazani na humory matki natury. Oby była dla nas w przyszłości jak najłaskawsza. Do zobaczenia!
Hanamowicze musieli się schronić przed deszczem pod pobliskimi drzewami. Było przytulnie. |
MrJedi pod totorową parasolką. |
Zdjęcie zbiorowe było prawdziwym wyzwaniem. Nie było szans, aby zmieścili się wszyscy. |
Kapitan Jack Sparrow miał pieczę nad ostrym sosem chili i butelką sake. Jakoś to przetrwaliśmy. |