Gdybym jakimś cudem został astronautą i gdyby zapytano mnie, jaki deser chciałbym dostać z okazji urodzin mojego pokładowego chomiczka na swoją ciasną, nudną, w połowie zerdzewiałą stację kosmiczną, dryfującą wokół jakiejś strutej planety, prawdopodobnie poprosiłbym o lody. A że akurat te o których tu mowa już zostały dostosowane do bezpośredniego umieszczania w jamie ustnej, mógłbym być bardziej precyzyjny, a nawet wybrać smak. Tak czy owak, astronautą nie jestem (chociaż jestem gajdzinem, a to równie kosmiczna fucha), ale za to w Japonii przysmaki w saszetkach to nic nowego. W tym odcinku postanowiłem więc wcisnąć sobie cappuccino. To znaczy: lody o smaku cappuccino. A zatem, podsumowując ten kosmiczno-lodowy wywód: tym razem wciskamy sobie lody. Do ust. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz